POZA RZYMEM. / Ariccia. Malownicza miejscowość z przecudowną restauracją – Dar Burino (Via Dell’Uccelliera 44/50), w której możecie spróbować porchetty. Sama miejscowość Ariccia jest mekką dla miłośników porchetty – stąd jest najlepsza, taka z tradycjami. Porchetta to faszerowany pieczony świniak przyprawami i ziołami. Kuchnie świata w Białymstoku. Gdzie zjeść w Białymstoku [przegląd] 1 Nie trzeba już wybierać się w daleką podróż, by móc spróbować w Białymstoku tradycyjnych dań Azji, Gruzji, Meksyku, Hiszpanii czy Japonii. Hej Białystok (2023)! W dzisiejszym odcinku z serii GASTRO VLOG sprawdzam jedzenie i restauracje w Białymstoku. Odwiedzam m.in. restaurację Sztuka Mięsa. Czy W tym artykule. Piemont Co zjeść w Piemoncie Blanka Borgo, Italia jaka lubisz Risotto z ryżu Carnaroli lub Arborio Carne bovina razza piemontese Sery Toma Piemontese Wino Il Boca Kawa – Moka Stresa Agnieszka Liwińska, ICIF Polska Salame con tartufo bianco d’Alba – salami z białą truflą z Alby Barolo Chinato Giandujotti Classici Gdzie i co zjeść w Białymstoku ? Grocery Store. Kancelaria Radców Prawnych Bieluk i Partnerzy. Lawyer & Law Firm. 7Metod. Cafe. Zapieczeni Bistro. Caterer Vay Tiền Trả Góp 24 Tháng. Kuchnia Podlasia pełna jest kluchów, pierogów, kartaczy, babek ziemniaczanych, czyli smakołyków które tygryski bardzo lubią. Niestety nie tak łatwo znaleźć restaurację gdzie spróbujemy dobrych podlaskich specjałów, ale z tego co widzę i tak sytuacja się poprawia. Na rynku Białegostoku już nie królują wyłącznie kebaby i pizze, są też kartacze, babki ziemniaczane i pierogi. Poniżej kilka miejsc, do których zawitaliśmy podczas naszej podlaskiej majówki. ESPERANTO CAFE Rynek Kościuszki 10, Białystok (otwarte w godzinach 10:00-22:00, w piątki i soboty do 24:00). Jedzenie jest tu smaczne, w karcie wyszczególnione regionalne przysmaki. Znajdziemy tu kartacze, pierogi czy babkę ziemniaczaną. Szczególnie polecam spróbować napój o nazwie buza. Co prawda opis napoju nie zachęca (sfermentowana kasza jaglana z rodzynkami) ale zaręczam, że jest pyszny i orzeźwiający. Ceny są bardzo przystępne. Za obiad z dwóch dań dla 2 osób nie zapłacimy0 więcej niż 100zł. Jest to miejsce przyjazne dla rodzin z dziećmi, mamy więc kącik z zabawkami, krzesełko do karmienia, a w toalecie przewijak. Nowa, kulinarna miłość Miśkosława-babka ziemniaczana PRYNUKA Al. Niepodległości 6, Supraśl (otwarte pn-pt 14:00-22:00, sob 12:00-22:00, nd12:00-21:00) W Supraślu, nieco na uboczu znajduje się hotel Knieja, a w jego podziemiach białoruska restauracja Prynuka. Niełatwo tu trafić, ale warto nieco zboczyć. W miłym wnętrzu spróbować można specjałów kuchni podlaskiej i białoruskiej. Są więc kartacze, pierogi, rosół z pielmieni,dranniki z maczanką (placki ziemniaczane z pysznym sosem), bliny gryczane itp. Ubolewam niestety nad nieobecnością piw rosyjskich, które widnieją w karcie, ale w realu już niestety nie. Babka ziemniaczana jest tu nieco inna niż w klasycznej podlaskiej wersji. Zapiekana w glinianym garnuszku, z ziemniaków tartych na grubszej tarce. Mi bardzo smakowała, Miśko stwierdził, że wersja białoruska odpowiadała mu mniej niż podlaska...kwestia gustu. Ale jest jedno danie, które zachwyciło nas oboje jednakowo-SOLIJANKA. Pyszna zupa pełna mięsa i niespodziewanie kwaśnego smaku. Dla tej zupy warto zawitać do Prynuki. Tym dzieciatym przyda się na pewno krzesełko do karmienia, które tutaj znajdziemy. EDIT: Szpiedzy z terenu donoszą, że Prynuka jest nieczynna. Szkoda. Naprawdę szkol. JURTA TATARSKA W KRUSZYNIANACH Kruszyniany 58 (otwarte 11:00-18:00) Jurta tatarska w Kruszynianach to niestety nasze największe rozczarowanie tego wyjazdu. Pojechaliśmy na Podlasie między innymi dlatego, że chciałam odwiedzić właśnie Kruszyniany i spróbować słynnych już wyrobów tatarskich Dżannety. Trochę nam mina zrzedła gdy podjechaliśmy na parking, a zaraz za nami 2 autokary wygłodniałych turystów. Nie zrażając się niczym wysłałam Miśka, żeby zarezerwował nam stolik/miejsce przy stole. Chcieliśmy po prostu przejść się po wsi, obejrzeć meczet i cmentarz tatarski i po spacerze wrócić coś smacznego zjeść. Kilka przepytanych kelnerek nie potrafiło udzielić odpowiedzi na pytanie, czy można zarezerwować miejsce, a nawet twierdziły, że rezerwacje nie są tutaj prowadzone. Wobec czego poszliśmy po prostu na spacer licząc na łut szczęścia po nim. Po spacerze niestety szczęścia nie mieliśmy, bo zaczęło kropić. W obu salach jurty pełno było ludzi. Takiego oblężenia nie widziałam nawet w schronisku przy Morskim Oku. Gwar i hałas przekraczał mój próg wytrzymałości, nie mówiąc już o progu Lucy. Wobec czego wycofaliśmy się do dużej altany, na której radośnie wisiał napis "Wiata dla rodzin z dziećmi", czyli dla nas. Super. W wiacie stoły i ławy, kocyki gdyby ktoś zmarzł. Rozsiedliśmy się, wybraliśmy z menu co chcemy zjeść i Miśko poszedł coś zamówić. I tu zonk....w czasie deszczu gości w wiacie się nie obsługuje. Nie ma nawet opcji, żeby po prostu zamówić coś i samemu sobie przynieść. Niestety informacji o braku obsługi w czasie deszczu nigdzie w altanie nie znaleźliśmy. Na poprawę pogody nie czekaliśmy, pojechaliśmy zjeść obiad w Drohiczynie. Niesmak pozostał. Podsumowując jest to miejsce dla osób zdeterminowanych, którym nie przeszkadza, że właściciele idą chyba na ilość a nie w jakość. Przykre, ale to miejsce padło ofiarą swojej własnej popularności. RESTAURACJA U IRENY Ciechanowiecka 6, Drohiczyn W Drohiczynie na ulicy wiodącej na rynek, a więc i w stronę między innymi góry zamkowej, znajduje się restauracja i noclegi "U Ireny". Przemiła obsługa chętnie udziela odpowiedzi na pytania odnośnie poszczególnych dań w menu. Znajdziemy tutaj nie tylko tradycyjne pierogi, kartacze i babkę ziemniaczaną, ale również pyszne zaguby (rodzaj pierogów-roladek z nadzieniem z ziemniaków) oraz parowańce, czyli bułeczki pieczone na parze z sosem owocowym. Babka według babkowego konesera, czyli Miśka, była najlepiej doprawiona z tych, które jedliśmy na majówce. Niestety dzwonek mikrofali boleśnie informował nas, że dania były w niej odgrzewane, czyli zrobiły się lekko gumowate. Gdyby wszystko było odgrzewane w piecu/na patelni, na parze byłoby by idealnie, ba dania były bardzo smaczne. Warto tutaj zajrzeć, bo i smacznie i ceny bardzo przystępne. Białystok to miasto na wschodzie Polski, znajduje się niewiele ponad 50 km od granicy z Białorusią. Leży nad rzeką Białą. Ma około 300 000 mieszkańców. Wśród nich są Białorusini, Rosjanie i Tatarzy – to najliczniej reprezentowane mniejszości. W Białymstoku można znaleźć przejawy ich kultury i religii, podobnie jak ślady bytności ludności żydowskiej, która przed drugą wojną światową była w Białymstoku bardzo liczna. W naszym przewodniku po Białystoku uwzględniamy nie tylko ciekawe miejsca, zabytki i tereny rekreacyjne, ale też wyjątkową regionalną kuchnię, której warto spróbować. Białystok, Polska Rynek Kościuszkowski w Białymstoku – tu można zaplanować wycieczkę Plan zwiedzania Białegostoku warto opracować przy kawie, a kawa najlepiej smakuje na miejskim rynku. W którą stronę iść? Czy najpierw zobaczyć ciekawe miejsca związane z architekturą, kulinariami, historią, dziejami białostockich Żydów? A może najpierw pójść na białostockie Planty, które przylegają do Pałacu Branickich. Zanim ruszycie turystyczną trasą po Białymstoku w poszukiwaniu atrakcji miasta, warto przyjrzeć się Rynkowi Kościuszkowskiemu i jego okolicom. Tu znajduje się najstarszy zabytek miasta, pochodzący z 1621 roku kościół Wiesiołowskiego, o rokowej stylistyce. Góruje nad nim neogotycka świątynia z początków XX wieku. Razem tworzą bazylikę archikatedralna Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Warto spojrzeć bliżej na zachodnią pierzeję rynku. Kamienice mają tu kolorowe fasady, a przed nimi w sezonie turystycznym ustawiają się malarze ze sztalugami i gotowymi obrazami. Ciekawe są elewacje kamienic – wykonane zostały techniką sgraffito, znaną już w starożytności. Tak powstały zdobienia w postaci wizerunków ludzi, zwierząt i roślin. Foto: Patryk Kośmider / Shutterstock Rynek Kościuszki, Białystok Pałac Branickich – jedna z największych atrakcji Białegostoku W Pałacu Branickich mieści się Uniwersytet Medyczny, ale nadal można tę budowlę odwiedzać. To bardzo dobra informacja, bo późnobarokowy „Polski Wersal” wraz z ogrodami pałacowymi po prostu trzeba zobaczyć, będąc w Białymstoku. W pałacu mieści się uniwersyteckie Muzeum Historii Medycyny i Farmacji, można tu zobaczyć multimedialną wystawę dotycząca dziejów budowli, zwiedzić reprezentacyjne pałacowe pomieszczenia. Foto: Shutterstock Pałac Branickich w Białymstoku Szukasz ciekawych miejsc? Odwieź białostockie cerkwie Cerkiew Św. Mikołaja jest XIX-wieczną budowlą. W środku znajduje się drewniany ikonostas, czyli ozdobna, pokryta ikonami ściana – tu z połowy XIX wieku. Warto zobaczyć piękne wnętrza świątyni. Ciekawostką jest, że podziemiach soboru św. Mikołaja od lat 50. XX wieku znajduje się druga cerkiew – św. Serafina z Sarowa. Ikonostas do niej należący został przeniesiony z prawosławnej świątyni zamienionej na kościół katolicki. Perełką poza centrum miasta turyści nazywają Cerkiew św. Ducha, która została wyświęcona w 1999 roku. Z zewnątrz prezentuje się ona imponująco. Idea architekta była taka, by ściany i kopuły symbolizowały języki ognia. Wnętrze jest interesujące, bo bardziej współczesne niż w zabytkowych świątyniach prawosławnych. Nieco tylko starsza od Cerkwi św. Ducha jest Cerkiew Mądrości Bożej (Hagia Sophia), otwarta w 1994 roku. Warto i ją zobaczyć i porównać trzy białostockie cerkwie. Zdradzimy, że nam pod względem architektonicznym podobała się najbardziej Cerkiew św. Ducha. Foto: Onet Białystok, cerkiew Mądrości Bożej (Hagia Sophia) Szlak Żydowskiego Dziedzictwa w Białymstoku Miejsc na Szlaku Żydowskiego Dziedzictwa w Białymstoku są dziesiątki – wszystkie bez problemu znajdziecie w internecie, wpisując w wyszukiwarkę hasło: Szlak Żydowskiego Dziedzictwa w Białymstoku. Miejsca te mają związki z historią białostockiej ludności żydowskiej od około połowy XVII wieku do rozpoczęcia drugiej wojny światowej. Są wśród nich liczne ciekawe budynki, na przykład dawna siedziba Żydowskiego Gimnazjum Żeńskiego Zinaidy Chwolesowej (dziś jest tu podlaski NFZ), Pałac Tryllingów – rodziny, która przed wojną wyjechała do USA, i wiele innych budowli. Ale są też miejsca już nieistniejące, jak Dom rodzinny Ludwika Zamenhofa w Białymstoku, na którego miejscu dziś stoi zbudowana po wojnie kamienica, albo Cmentarz Choleryczny, na którym pochowano Żydów zmarłych podczas epidemii cholery w 1830 roku. Białystok kulinarnie – co warto zjeść Kuchnia regionu jest tak różnorodna jak jego historia. Widać w niej wpływy wszystkich zamieszkujących tu nacji – dziś i w przeszłości. Co zjeść w Białymstoku? Zawsze najlepiej zapytać mieszkańców. Co my polecamy na obiad w Białymstoku? Zimowa wyprawa do Białegostoku nie może obyć się bez solanki – o rosyjskim i ukraińskim rodowodzie, która rozgrzeje w niepogodę lub mroźny dzień. To pożywna słono-kwaśna zupa, z różnymi mięsami albo rybą lub z grzybami. Kto je mięso, powinien spróbować tatara oraz kumpiaka, czyli podlaskiej szynki podsuszanej wraz z nogą. Kto lubi kuchnię żydowską – też będzie zadowolony – w białostockich restauracjach zje wspaniałe żydowskie dania. Fani prostych potraw niech pytają o draniki, czyli białoruską wersję placków ziemniaczanych. W Białymstoku ugoszczą was serami, także korycińskim, pierekaczewnikiem (to ciasto z kuchni tatarskiej, ze słodki albo mięsnym nadzieniem, pyszne, ale trudne w przygotowaniu), kołdunami, babką ziemniaczaną, kartaczami i wieloma innymi wartymi spróbowania specjałami. W Białymstoku nastawcie się nie tylko na zwiedzanie, ale też na prawdziwą kulinarną podróż. Foto: Shutterstock Draniki Białystok dla ceniących przyrodę – idź na spacer, odetchnij świeżym powietrzem Po jedzeniu warto iść na spacer. Zwłaszcza że jest dokąd. Prawie jedną trzecią Białegostoku zajmują tereny zielone. To nie tylko liczne parki, ale też dwa rezerwaty przyrody – Las Zwierzyniecki i Rezerwat Antoniuk - oraz sąsiadujący Narwiański Park Narodowy. To sprawia, że miasto ma specyficzny mikroklimat i oferuje zarówno turystom jak i mieszkańcom wyjątkowe możliwości rekreacji. Białystok to już rokrocznie nasza wakacyjna destynacja, aspirująca do otworzenia kolejnej miejskiej redakcji Have a Bite. Doskonałe miejsce na weekendową wyprawę, oferuje coraz więcej jakościowych, często unikatowych gastro spotów. Doskonale sprawdza się też jako baza wypadowa, w której codziennie startujemy dzień smacznym śniadaniem i kawą speciality, a kończymy kolacją z naprawdę dobrym alkoholem! Sprawdźcie, gdzie smacznie jeść w Białymstoku! Klimacik Baristacji! Wytrawna jaglanka, a później czas na tutejsze drożdżówki! – Baristacja Baristacja – na śniadanie i lunch ul. Sienkiewicza 7, Białystok To miejsce pamiętam z najwcześniejszych odwiedzin Podlasia parę lat temu. W 2013 roku to tutaj powiał pierwszy poryw wiatru zmieniającej się w Białymstoku gastronomii. Baristacja zaparzyła pierwszą kawę speciality i być może podała też pierwsze wegańskie i bezglutenowe ciacha. Do dziś dobrze się mają w ważnym, z perspektywy historii gastronomicznej Białegostoku, miejscu – ale o tym napiszę Wam później. Możecie do nich wpadać na śniadania – w repertuarze owsianki, jajecznica, tosty i kanapki z ich rozsławionym żytnim chlebem. Między 12:00 a 17:40 wkracza tutaj lunch – codziennie inna propozycja zupy i drugiego dania. Kawałek Baristacji możecie zabrać też na wynos w postaci kubka kawy, ciasta, drodżówek lub chlebka z mąki z Ciechanowca, ale kto myślałby o wyjściu stąd, przecież to jedno z najprzytulniejszych miejsc w stolicy Podlasia! Uwielbiany przez gości tatar ze Świętojańskiej 21 Świętojańska 21 Temu miejscu chyba najbliżej w Białymstoku do tak zwanego neobystro, czyli połączenia fine diningowej jakości z niezobowiązująca (aczkolwiek profesjonalną) obsługą i wystrojem. Tę nowoczesną restaurację prowadzi Ewelina Łapińska – jedna z najzdolniejszych szefowych kuchni naszego pokolenia, szerzej znana z telewizyjnego Top Chef’a. Jej sezonowe menu jest zwięzłe – znajdziecie w nim zupy, kilka przystawek, które sprawdzą się też jako opcje do dzielenia (no może poza tatarem z piklami i majonezem szczypiorkowym, którego zamiast dzielić, warto zamówić dla każdego po porcji!), wśród dań głównych zawsze można wybrać pomiędzy talerzami z wołowiną, wieprzowiną, drobiem, rybą i wegetariańskim, a na koniec postawić deserową kropeczką nad „i”. W Świętojańskiej 21 możecie też liczyć na opcje stylistycznie bliższe comfort foodowi w postaci kanapek i pizzy. Dla spragnionych jeszcze innego oblicza Świętojańskiej informacja, że codziennie od 12 do 16 serwują lunch menu, w którym do wyboru przystawka, danie główne i deser. W każdym tygodniu serwis otwiera też ciekawe wina dostępne na kieliszki. A jeśli już o nich mowa, to nie chybicie, jeśli potraktujecie Świętojańska 21 jako opcję na wino w Białymstoku – mają tu najmodniejsze etykiety, jakościowe, często naturalne propozycje, a także butelki od polskich winiarzy. Pawilon Towarzyski – na lunch i wieczór ul. Akademicka 30, Białystok Jeśli swoją przygodę z Podlasiem rozpoczynacie na dworcu w Białymstoku warto mieć pod ręką kilka sprawdzonych gastro adresów w tym mieście – moim ulubionym z pewnością jest ul. Akademicka 30, gdzie w okrąglaku z lat 70. mieści się restauracja Pawilon Towarzyski. Dla fanatyków architektonicznego modernizmu już samo spojrzenie na niego z ulicy będzie niemałą ucztą dla oczu, ale za progiem czai się jeszcze więcej przyjemności. Za kolejną stoją architekci, którzy z PRL-owskich inspiracji wyciągnęli to, co najlepsze i stworzyli urokliwe wnętrze w smakowity sposób nawiązujące do najlepszych stron ówczesnego dizajnu. Jest sporo roślinności, metaloplastyka, boazeria, luksfery i fornirowane meble – cud, miód i… słone paluszki jako czekadełko. Czas zatem na kilka słów o jedzeniu! W menu szef Adam Klepacki zawarł wiele różnych wątków – kuchnię europejską, podlaskie smaki z dzieciństwa i akcenty produktów również z okolicznych Warmii i Mazur – wszystko spina słowo klucz – kreatywność! Tutejsze dania są wieloelementowe – pełne kolorów, różnorodnych struktur i ciekawych połączeń produktów ponad tradycyjnymi podziałami. Któż nie zjadłby babki ziemniaczanej z truflami, smażonych na głębokim tłuszczu stynek z majonezem kolendrowym, schabu z kością dosmaczonego chimichuri z czosnkiem niedźwiedzim z małosolnym i młodymi ziemniakami albo kremu sułtańskiego? Co tydzień pojawiają się nowe lunchowe dania w przystępnej cenie i są propozycjami równie ciekawe jak menu a la carte. Do Pawilonu warto zajrzeć także ze względu na kartę alkoholi, w której znajdziecie jakościowe wina sprowadzane z całego świata (przy zakupie na wynos o 20% tańsze) oraz koktajle nawiązujące nazwami do Białegostoku i Podlasia. Babka ziemniaczana na lunch w Pawilonie Towarzyskim – trochę tradycja, trochę nowoczesność Lokalnie, po polsku i europejsko – taki jest Pawilon! Kwestia Czasu – na podpłomyki i podlaskie smaki pl. Niezależnego Zrzeszenia Studentów 1 Jeśli będziecie chcieli spróbować czegoś, w czym znajdziecie zarówno młodzieńczą wolność, jak i odwołania do tradycji, skierujcie się do Kwestii Czasu. Flagowym daniem tego miejsca są podpłomyki zapiekane na wierzchu z różnymi dodatkami – znajdą się na nim sezonowe warzywa, lokalne wędliny, dziczyzna. Poza podpłomykami w menu kilka przystawek, dań głównych i deser. Wszystko utrzymane w nieco rustykalnym klimacie, nadającym nowe życie tradycyjnym recepturom, wydobywającym smak z produktów przy użyciu pierwotnych technik kulinarnych (oj kochają tu aromat dymu!), podporządkowanym zmieniającym się porom roku, korzystającym także z tego, co dzikie – nie do kupienia w sklepie, a za to do zebrania w lesie, czy na łące. Warto też skusić się na degustację piwek z kilku rzemieślniczych browarów z okolic Białegostoku! Podpłomyki w Kwestii Czasu, fot. Dorota Domino Buzy napijecie się w Białymstoku w Esperanto Cafe i Kwestii Czasu Esperanto Cafe – na buzę Rynek Kościuszki 10 Jeśli stronicie od alkoholu mam dla Was ciekawostkę ze świata lokalnych softów. W Esperanto Cafe na głównym placu Białegostoku podaje się buzę, czyli napój który sprowadzili tutaj na początku XX wieku Macedończycy. Jego receptura opiera się o sfermentowaną kaszę jaglaną, rodzynki, drożdże i cytrynę. Jest idealna na ciepłe dni – dobrze zbalansowana słodko-kwaśna, lekko musująca i orzeźwiająca. Tradycyjnie serwowana jest w duecie z chałwą. Można ją też zakupić w butelkach na wynos, a później spożywać schłodzoną w ciągu 2 dni. Takiej szansy na buzę nie można przegapić! PS. I tutaj na chwilę wrócę do Baristacji – napisałam wcześniej, że zlokalizowana jest w ważnym z perspektywy gastronomicznej miejscu, a to dlatego, że w XX-leciu miedzywojennym na Sienkiewicza znajdowała się jedna z buzyn, czyli miejscówek, gdzie Macedończycy sprzedawali buzę i chałwę, za którą szaleli białostocczanie. Dużo dobrego słyszeliście o Białymstoku ale poszukujecie trasy spacerowej minimum? Przejeżdżacie przez Podlasie np. wracając z Litwy? Jesteście tu w interesach lub na szkoleniu? Spędzacie urlop na Mazurach i strasznie pada? Zapraszamy! Krótki pobyt, co prawda nie odkryje przed wami wszystkiego ale…te 2-3 godziny sprawią, że zechcecie tu wrócić na dłużej…i zobaczycie najważniejsze atrakcje Białegostoku. Podlasie wciąga, sami się przekonajcie 🙂 Proponowany spacer nie wymaga od was uiszczania żadnych opłat. Zakładam, że macie balast w postaci samochodu, który zostawicie w najbardziej praktycznym miejscu i wyruszycie na przechadzkę. Zakończy się ona w tej samej okolicy z której wystartowaliście. Trasa, którą proponuję jest idealna na spacer z rodziną, także dla Białostoczan. Dzięki niej pokażecie dzieciakom najbardziej podstawowe atrakcje Białegostoku. Serdecznie polecam wynajęcie przewodnika, na tą przechadzką może was to kosztować zaledwie od 300 zł brutto, przy dwóch – trzech rodzinach koszt znikomy. fot. Wanda Worobiej – Okiem Zaspanego Wędrowca Atrakcje Białegostoku – 10 kluczowych miejsc w ścisłym centrum START: Brama Wielka “Gryf”.Po pierwsze, warto dobrze zacząć: kierujemy się do centrum, szukamy parkingu w okolicach Pałacu Branickich, najchętniej w okolicy zbiegu ul. Mickiewicza z ul. Elektryczną. W parkomacie kupujemy bilecik na 3 godziny i żwawo ruszamy w stronę Bramy Wielkiej zwanej Gryfem. Jeżeli jesteście tu w sezonie turystycznym (1 maja – 31 września) zacznijcie swoją wycieczkę od wizyty w punkcie Informacji Turystycznej, który mieści się w Bramie – dostaniecie tam darmowe materiały takie jak mapki i ulotki ale najważniejsze, że pracownicy punktu rozwieją wszelkie wasze wątpliwości związane z topografią miasta. Brama kryje w sobie wiele tajemnic o których przeczytacie TUTAJ i TUTAJ. fot. Krzysztof Kadziewicz 2. Dziedzińce pałacowe ze studniami. Zaopatrzeni w miejskie przewodniki zmierzacie w kierunku Pałacu Branickich, bezwzględnie i koniecznie musicie zajrzeć do małych, niepozornych budynków w ogrodzeniu dziedzińca wstępnego (zwanych studniami) – uważajcie jednak, można w nich utknąć nawet na pół dnia – miasto udostępnia tam, zupełnie bezpłatnie, stare fotografie, filmy, mapy i inne atrakcyjne materiały (w formie multimedialnej). 3. Pałac Branickich – wnętrza. Mając 2-3 godziny na cały Białystok możecie ledwie musnąć piękna Pałacu Branickich – zajrzyjcie do westybulu głównego z oszałamiającą klatką schodową a z korytarzy na piętrze rzućcie okiem na ogrody barokowe, ich piękno najlepiej widać właśnie stamtąd! Gdybyście się jednak zdecydowali na zwiedzanie, kliknijcie link do oddzielnego wpisu TUTAJ. Photo by iwona_kellie on / CC BY-NC-SA Photo by iwona_kellie on / CC BY-NC-SA Photo by iwona_kellie on / CC BY-NC-SA 4. Salon ogrodowy Pałacu Branickich. Przejście znajduje się w prawym skrzydle Pałacu. Oto przed wami najlepiej odrestaurowane ogrody barokowe w Polsce, warto tu pospacerować, zajrzeć do Altany pod Orłem, wyobrazić sobie jak mogły te ogrody wyglądać gdy były dumą Jana Klemensa Branickiego, w czasach gdy rezydencja zwana była Wersalem Północy i zachwycała królów, carów a nawet cesarza. Dziś, żmudnie ale w bardzo skrupulatny sposób przywracane jest piękno XVIII-wiecznego założenia. Więcej o ogrodach pisaliśmy TUTAJ. Boskie ogrody barokowe…fot. Wanda Worobiej 5. Park Planty. Po przejściu za bramę pałacową skręcacie w prawo (choć na lewo jest także mnóstwo atrakcji), zmierzacie w kierunku ulicy Legionowej. Białostockie Planty powstały w latach trzydziestych XX wieku, to oaza zieleni w sercu miasta. 14 hektarów na których znajdziecie romantyczne alejki, knajpki, fontanny, dywany kwietne, ocienione ławki…Natkniecie się na rzeźbę Psa Kawelina, miejską „maskotkę” o której każdy przewodnik mógłby opowiadać godzinami. Zajrzyjcie do naszej listy najciekawszych pomników w Białymstoku – TUTAJ, opis wszystkich fontann znajdziecie TUTAJ. Planty. fot. Anna Kraśnicka / Białystok subiektywnie 6. Pomnik Spalonej Synagogi. Po wyjściu z parku i przejściu ulicy, musicie skręcić w lewo, idąc wzdłuż ruchliwej Legionowej, za Klubem Rococo, należy skręcić w prawo, między blokami w kierunku budynku PZU. To tam znajduje się monument, którego kształt nie jest przypadkowy. Niełatwo go znaleźć ale zarówno pomnik jak i tablica informacyjna z pewnością uświadomią wam jak wielką rolę w historii miasta odegrała społeczność żydowska, która przed wojną stanowiła 50% populacji miasta. Jednym z najbardziej znanych białostockich Żydów był Ludwik Zamenhof, twórca języka Esperanto. Tu biło serce żydowskiego Białegostoku… ( Na naszym blogu ukazało się kilka tekstów na temat białostockich Żydów np. o synagogach pisaliśmy TUTAJ i TUTAJ). Jeżeli interesuje Cię temat społeczności żydowskiej w Białymstoku serdecznie zapraszam do zapoznania się z moim szczegółowym opracowaniem na temat ostatnich lat jej życia w naszym mieście. Artykuł ukazał się także na łamach Gazety Wyborczej. Czytaj TUTAJ. Pomnik spalonej synagogi. fot. Anna Kraśnicka 7. Cerkiew św. Mikołaja. Kontynuując spacer ruszacie w stronę ul. Lipowej. Lipowa to jak Piotrkowska w Łodzi, każdy mieszkaniec miasta wskaże Wam drogę, najważniejsze żebyście szli w jej kierunku ulicą Liniarskiego. Znajdziecie się tuż przy najstarszej białostockiej świątyni prawosławnej. Sobór został zbudowany w 1846 roku, klasyczna bryła świątyni jest jednym z symboli miasta. Przy odrobinie szczęścia zwiedzicie przepiękne wnętrze, pamiętajcie tylko, że wejście znajduje się od zachodniej strony. Prawosławni mieszkańcy miasta stanowią ok. 20 % populacji Białegostoku to ok. 50-60 tysięcy. W Białymstoku jest wiele przepięknych cerkwi ale tylko ta jest otwarta codziennie. Osoby wierzące zainteresują się z pewnością tym, że w Cerkwi św. Mikołaja znajdują się relikwie św. Gabriela. Cerkiew św. Mikołaja. fot. Grzegorz Dąbrowski 8. Rynek Kościuszki. Po wyjściu z cerkwi od ul. Lipowej, kierujcie się na prawo (gdy spojrzycie na lewo zobaczycie modernistyczną perłę, biały kościół – św. Rocha – Pomnik Historii – przeczytacie o nim TUTAJ), jesteście w sercu miasta, na Rynku Kościuszki, którego centralnym punktem jest ratusz. Wokół niego dziesiątki knajpek, pubów i lodziarni. Warto tu przysiąść, zjeść obiad lub wypić kawę…poobserwować mieszkańców i poczuć nieśpieszną atmosferę. Rynek Kościuszki w dzisiejszym kształcie istnieje od 2009, jego historia jest tak burzliwa jak dzieje całego miasta. Warto wiedzieć, że Białystok tak jak Warszawa, został w czasie II Wojny Światowej zniszczony w 80%! Zarówno ratusz jak i cała zabudowa wokół zostały odbudowane ale … udało się zachować barokowy, zbliżony do lejka kształt rynku, wygląd ratusza, kilka kamienic… Photo credit: PolandMFA / / CC BY-NC Autorem zdjęcia jest Mariusz Proskień, serdecznie dziękuję za możliwość zamieszczenia go na moim blogu! 9. Zespół Katedralny. Białostockie świątynie cudem ocalały z pożogi wojennej, niewiele brakowało a spłonęłaby piękna archikatedra…Stojąc przed majestatycznym, neogotyckim kościołem nie dajcie się zwieść. To malutki biały kościółek po lewej, niejako doklejony do czerwonego, jest najstarszym białostockim zabytkiem! Został zbudowany w 1617 roku, jeszcze za czasów rodziny Wiesiołowskich, poprzedników Branickich. Budowę czerwonej, „dobudówki” dzięki staraniom ówczesnego proboszcza, rozpoczęto w 190o roku. Wzgórze katedralne, fot. Anna Kraśnicka podlaska. Po spacerze obowiązkowo musicie skosztować lokalnych specjałów. Restauracji w centrum jest bez liku! Serwują kuchnię europejską ale znajdziecie też miejsca z typową kuchnią podlaską o której piszemy szeroko na blogu TUTAJ. Z całą pewnością warto się przede wszystkim rozejrzeć za napojem o tajemniczej nazwie BUZA. Niczego bardziej białostockiego nie znajdziecie! Czym jest buza? Zajrzyjcie do naszego tekstu o podlaskich napojach i trunkach, nie pożałujecie 😉 Sklepik z pamiątkami. Z całą pewnością po tym krótkim spacerze zainteresujecie się historią naszego pięknego, wielokulturowego miasta. Jak zauważycie, w centrum nie ma straganów i stoisk ukierunkowanych na turystów. Jedyny sklepik gdzie kupicie mapy z regionu, przewodniki, albumy z Podlasia ale także magnesy, kubki i lokalne rękodzieło, znajduje się w przyziemiu Hotelu Aristo przy ul. Kilińskiego 13 lok. 2. Kierując się w stronę swojego samochodu będziecie obok niego przechodzić, wypatrujcie charakterystycznego logo „Sliedzika białostockiego”. Inne atrakcje Białegostoku i okolic pozostają nieodkryte! Dziś zobaczyliście tylko ułamek tego co oferuje Wam nasze miasto. Koniecznie zaplanujcie weekend, a może wakacje na Podlasiu? Atrakcje Białegostoku na naszym blogu: Mapa Murali Fontanny Pomniki i rzeźby warte zobaczenia Cerkwie i prawosławie Muzea Dlaczego Białystok odzyskał niepodległość dopiero w 1919 roku? Pałacyk Gościnny. fot. Robert Twarowski Atrakcje Białegostoku – podziękowania Serdecznie dziękuję za udostępnienie zdjęć i możliwość zamieszczenia ich na blogu: Wandzie Worobiej (Okiem Zaspanego Wędrowca), Krzysztofowi Kadziewiczowi ( Robertowi Twarowskiemu, Mariuszowi Proskieniowi i Grzegorzowi Dąbrowskiemu. A jak widzi Białystok Tomek z bloga „Jak To daleko” ? Zajrzyj do artykułu, który stworzył, pt. Białystok, co warto zobaczyć? 12 ciekawych miejsc. Mapa murali 2019 Fontanny w Białymstoku Niepodległość Białystok odzyskał dopiero w 1919 roku… Przez stulecia mapa Europy zmieniała się wielokrotnie. Ziemie przechodziły pod kolejne protektoraty, narody tworzyły własne państwa, inne dostawały się we władanie ościennych mocarstw, by z czasem odzyskać niepodległość. Najbardziej burzliwych losów zawsze doświadczały pogranicza, tereny zamieszkiwane przez sąsiadujące ze sobą nacje, często o różnych religiach i wywodzące się z odmiennych tradycji. I choć granice się przesuwały, a ludzie przenosili się z miejsca na miejsce, to na ziemi, gdzie żyli pozostawiali po sobie coś transgranicznego i ponadkulturowego, czyli... swój wkład w regionalną kuchnię. Gdyby odbyć po Europie podróż, której szlak wyznaczałyby smaki, trzeba by było pewnie zrobić rewizję wielu granic! Za przykład mogą posłużyć chociażby Bałkany. W północnej Serbii, w regionie Wojwodina, obok typowo bałkańskiej pljeskavicy, można zjeść węgierski gulasz, w kuchni macedońskiej mnóstwo jest wpływów bułgarskich, a w albańskiej części Epiru w każdej restauracji serwują popularną sałatkę grecką (choć Albańczycy nieco się złoszczą, gdy się ją tak określa). Także w kuchni Podlasia doskonale widać wielokulturowość tego regionu. Przenikają się tu elementy biednej kuchni wiejskiej opartej przede wszystkim na ziemniakach oraz mące z wpływami kuchni wschodniej (głównie litewskiej) oraz żydowskiej. Ale współczesna kuchnia podlaska, szczególnie ta, której skosztować można w Białymstoku i okolicach, to nie tylko potrawy tradycyjne. Modne, nowoczesne restauracje doskonale radzą sobie z zaadaptowaniem miejscowych klasyków do współczesnych realiów, wykorzystując także lokalne produkty. Najciekawiej do tematu podeszła restauracja Tygiel (adresy miejsc, które odwiedziliśmy oraz ich krótki opis znajduje się na końcu tekstu). Menu składa się z czterech części obejmujących kuchnię: polską, żydowską, wschodnią i tatarską. Zdania na temat restauracji są podzielone, nam wszystko smakowało, zaś sam pomysł pokazania rodowodu poszczególnych dań (lub luźnego ich związku z wpływami poszczególnych kuchni) uważam za bardzo trafiony i podobnej systematyki będę trzymała się w tym poście. KUCHNIA POLSKA Sztandarowym daniem na całym Podlasiu jest babka ziemniaczana nosząca na tych terenach nazwę tartun oraz kugel lub kugiel (to nazwy tego dania w kuchni żydowskiej, z której zresztą prawdopodobnie się wywodzi) i mająca nawet swoje coroczne święto w Supraślu. Starte ziemniaki, doprawione skwarkami z boczku oraz cebulą piecze się w piekarniku na blasze, następnie kroi na kawałki. Kawałki babki często są dodatkowo opieczone na patelni i w restauracjach najczęściej serwowane z sosem grzybowym. Taką jadłam w Tyglu. Jednak na Podlasiu babka często stanowi też dodatek do mięs, zamiast ziemniaków lub frytek. Restauracja Tygiel ma w karcie takie danie w części poświęconej kuchni żydowskiej. Nosi nazwę kugel z gęsią na cymesie i babka jest tam dodatkiem do gęsiny. Podobnie serwowaną kaczkę nasz ośmiolatek jadł natomiast w restauracji Receptura. Całość była elegancko podana i to właśnie było jedno z tych dań, które łączą lokalną tradycję z kuchnią modną i nowoczesną. Co ciekawe, babkę ziemniaczaną można też znaleźć w kuchni łemkowskiej i jest tam znana pod nazwą... kindziuk! Ale nie należy jej oczywiście mylić z podlaskim gatunkiem wędliny, o której będzie jeszcze mowa w dalszej części tekstu. Kiszka ziemniaczana To drugi, obok babki, ziemniaczany klasyk w tym regionie. Uwierzycie, że jak żyję ponad czterdzieści lat, to w czasie tegorocznej majówki jadłam ją po raz pierwszy w życiu? Kiszka w kształcie przypomina kiełbasę, ponieważ do jej wykonania używa się jelit wieprzowych, do których, po oczyszczeniu, wkłada się farsz z ziemniaków doprawionych cebulą, a następnie piecze się w piecu. Serwuje się z rozmaitymi dodatkami, ja jadłam z sosem grzybowym, ale muszę przyznać, że o ile babkę ziemniaczaną bardzo lubię, to kiszka jakoś nie powaliła mnie na kolana. Ser koryciński Ser koryciński znałam dotąd głównie z targów odbywających się w różnych częściach Polski i towarzyszących wszelkiej maści uroczystościom, głównie religijnym, chociażby obchodom Niedzieli Palmowej w Łysych na Kurpiach, czy Bożego Ciała w Łowiczu. Kupowałam po kawałku niemal każdego smaku (mój ulubiony to z dodatkiem czarnuszki), by potem kroić na plastry i jeść na kanapkach. Jednak ten gatunek sera z powodzeniem może być wykorzystywany także jako dodatek do sałatek, najczęściej nieco przypominających grecką. Z pomidorami i ogórkami komponuje się równie dobrze jak feta! Restauracja na Zamku w Tykocinie serwuje także dwie przystawki z sera korycińskiego: na ciepło, w chrupiącej panierce z dodatkiem żurawiny oraz w postaci marynowanej. KUCHNIA ŻYDOWSKA W kuchni Podlasia, poza daniami z ziemniaków, można znaleźć także całą gamę potraw mącznych, wśród których dominują oczywiście wszelkiego rodzaju pierogi z żydowskim kreplachem oraz litewskimi kołdunami na czele. Kreplach Kreplach to sporych rozmiarów pieróg z nadzieniem mięsnym, gotowany, następnie smażony w głębokim tłuszczu. W restauracji na Zamku w Tykocinie serwowany jest dodatkowo z sałatką tabule (tabbouleh), popularną na Bliskim Wschodzie, także w Izraelu. To kolejny przykład łączenia tradycji z nowoczesnością w restauracjach Podlasia. KUCHNIA WSCHODNIA Wpływy wschodnie w kuchni Podlasia, a szczególnie Białegostoku i okolic, to nie tylko zapożyczenia od sąsiadów, głównie Litwinów i Białorusinów, ale również elementy kuchni rosyjskiej, jak chociażby pożywna zupa soljanka. W 1807 r. Białystok znalazł się w granicach ówczesnego Imperium Rosyjskiego sprowadzając do miasta całą rzeszę carskich urzędników i wojska, a wraz z nimi rosyjskie potrawy. Soljanka To gęsta, pożywna zupa na wywarze mięsnym, rybnym lub grzybowym z licznymi dodatkami, jak ogórki kiszone, oliwki, czy kapary, nadającymi jej nieco kwaskowy smak. W Polsce zadomowił się przede wszystkim wariant mięsny i bardzo ją lubię, choć jem niezwykle rzadko. Chłodnik litewski Choć zupa ma rodowód wschodni, to jednak przyjęła się na terytorium praktycznie całej Polski i dziś uważana jest za jedno ze sztandarowych dań sezonowej kuchni polskiej. Uwielbiam buraki właściwie pod każdą postacią i chłodnik należy do moich ulubionych zup. W czasie naszej białostockiej majówki jedliśmy go niemal codziennie, za każdym razem w innym miejscu (w Tyglu, Recepturze i w barze Jarzębinka w Supraślu). Najsmaczniejszy był w Recepturze (lubię taki, który ma bardziej intensywny smak, z mniejszą ilością śmietany, czy jogurtu), ale najbardziej fotogeniczny, na tym talerzyku w kwiatki, bez wątpienia był ten serwowany w Jarzębince! Chłodnik standardowo podawany jest z jajkiem na twardo, ale w kuchni staropolskiej dodawano jeszcze szyjki rakowe. Dziś zdarza się to właściwie tylko w wykwintnych restauracjach, co dziwi o tyle, że szyjki rakowe to nie jest żaden rarytas i dostępne są nawet w sklepach wielkopowierzchniowych. Kartacze Kartacze, inaczej cepeliny, kojarzą mi się głównie z kuchnią litewską, ale muszę przyznać, że gdy byliśmy w zeszłym roku w Wilnie, wcale mnie nie zachwyciły. U naszych wschodnich sąsiadów serwowane są z kwaśną śmietaną, ale o niebo bardziej odpowiada mi wersja polska, ze skwarkami. Te podłużne kluski lepi się z dwóch rodzajów ziemniaków: gotowanych i surowych (to dlatego mają trochę ciemniejszy kolor). Farsz robi się z surowego mięsa mielonego z dodatkiem cebuli i przypraw, dzięki czemu jest taki soczysty. W Białymstoku jadłam kartacze w dość nietypowym miejscu o nazwie MultiBrowar, do którego ludzie przychodzą raczej napić się piwa i obejrzeć mecz. I o dziwo, były bardzo smaczne! Miały, co prawda, mniej farszu niż te, których później skosztowaliśmy w Jarzębince, ale był on dużo smaczniejszy! Kołduny litewskie Kołduny to niewielkie pierożki z mięsnym farszem z dodatkiem łoju. Podobnie jak w przypadku kartaczy, nadzienie robi się z surowego mięsa i dopiero gotuje. Mogą być podawane w rosole lub barszczu, albo po prostu z omastą. Wersję pierwszą jadł Jerzyk w Tyglu (jako kołduny tatarskie), drugą zaś serwuje restauracja na Zamku w Tykocinie. Kindziuk To twarda, dojrzewająca wędlina o litewskim rodowodzie. Ma pikantny i nieco kwaskowy smak. Podobnie jak ser koryciński, doskonale nadaje się zarówno na kanapki, jak i jako dodatek do dań współczesnej kuchni podlaskiej, choćby sałatek, czy... podpłomyków. Podpłomyk z kindziukiem jadłam w restauracji Horyzont. W karcie jest też inny, serowy, który ma w składzie ser koryciński. Kwas chlebowy Kwas chlebowy uchodzi za napój bezalkoholowy, jednak może zawierać niewielki procent alkoholu, ponieważ powstaje w wyniku fermentacji chleba (z dodatkiem cukru i drożdży). Ma charakterystyczny smak przypieczonej skórki chleba, nie jest bardzo słodki, lekko gazowany i doskonale gasi pragnienie! W Białymstoku serwuje go praktycznie każda restauracja, w butelkach (najczęściej producentów litewskich) lub z beczki. KUCHNIA TATARSKA Kołduny tatarskie Przyznam szczerze, że nie umiem odróżnić kołdunów litewskich od kołdunów tatarskich, a takie zamówił sobie Jerzyk w restauracji Tygiel. W odróżnieniu od litewskich z Tykocina, tatarskie podane były w pikantnym rosole. Dziecko, które jest miłośnikiem pierogów pod każdą postacią, zjadło, ale bez jakiegoś szczególnego zachwytu. Nie mam innych doświadczeń z kuchnią tatarską. Niestety nie zdążyliśmy odwiedzić Tatarskiej Jurty w Kruszynianach. Spaliła się ostatniego dnia naszego pobytu na Podlasiu, jednak wierzę, że uda nam się jeszcze spróbować tamtejszej kuchni, bowiem właściciele się nie poddają. Na miejscu działa sezonowy bar w namiocie i serwowana jest większość potraw, które dotąd znajdowały się w menu. Mam nadzieję, że to kultowe już miejsce szybko zostanie odbudowane. Powyższy wybór dań nie oddaje bogactwa smaków Podlasia, nawet tych charakterystycznych dla stolicy regionu i najbliższych okolic. Opisałam jedynie to, czego udało nam się spróbować podczas czterodniowej majówki w Białymstoku. W zestawieniu zabrakło choćby buzy, czyli napoju ze sfermentowanej kaszy jaglanej o bałkańskim rodowodzie. Podobny, o nazwie boza, piłam lata temu w Bułgarii. Lubię próbować lokalnych potraw we wszystkich miejscach, które odwiedzam, jednak zazwyczaj są to bardzo tradycyjne dania. W Białymstoku do gustu przypadła mi szczególnie kuchnia podlaska w nowoczesnym wydaniu. GDZIE SMACZNIE ZJEŚĆ W BIAŁYMSTOKU I OKOLICY Białystok Tygiel (zamknięte) Restauracja w założeniu chce przypomnieć przedwojenne smaki miasta. Przyświeca jej hasło "kuchnia czterech kultur". Karta podzielona jest na cztery części obejmujące kuchnię polską, żydowską, wschodnią i tatarską. Są i potrawy tradycyjne, takie jak babka ziemniaczana, tatar, czy chłodnik, ale i po prostu inspirowane każdą z tych kuchni. Dania są ładnie i nowocześnie podane. Restauracja zniknęła już z kulinarnej mapy Białegostoku. Aktualnie w tym miejscu znajduje się pizzeria. Tygiel Rynek Kościuszki 28 Horyzont Jedno z tych modnych miejsc o nowoczesnym, ciekawie zaaranżowanym wnętrzu i również nowoczesnej kuchni. W karcie misz masz z różnych stron świata, bo jest i zupa pho, i burgery, i w maju sezonowe szparagi, ale także subtelne elementy kuchni lokalnej we współczesnej odsłonie, jak choćby wspomniane podpłomyki z kindziukiem i serem korycińskim. Wszystko smaczne, obsługa nienaganna. Horyzont ul. Legionowa 14/16 Receptura (zamknięte) Mój numer jeden, jeśli chodzi o Białystok. Kuchnia fenomenalna! W karcie można znaleźć przede wszystkim dania kuchni polskiej, oczywiście z elementami regionalnymi, ale w nowoczesnym wydaniu, odważnie łączące smaki, pyszny chłodnik, kaczkę, gęś (na babce ziemniaczanej) i najlepszą baraninę, jaką jadłam (z dodatkiem koziego sera i boczniaków, podawana na kaszy bulgur, z pieczonymi buraczkami, fasolką szparagową i chipsem z selera). Do tego profesjonalna obsługa (kelner, który potrafi i zabawić rozmową, i namówić na jeszcze jeden kieliszek wina) i niebanalne wnętrze w modernistycznym pawilonie wzniesionym w latach siedemdziesiątych XX w. z okazji centralnych dożynek. Receptura zakończyła działalność w czerwcu 2021 r. Obecnie w jej miejscu działa przestrzeń eventowa o nazwie Spodki Sala Bankietowa. Receptura ul. Św. Rocha 14 (w Parku im. Jadwigi Dziekońskiej) MultiBrowar Trafiliśmy tam nieco przypadkowo, bo mieszkaliśmy po sąsiedzku. Lokal na pierwszy rzut oka nijaki, ot gospoda, w której można napić się piwa (duży wybór, jak sama nazwa wskazuje), obejrzeć transmisję meczu i przy okazji coś zjeść. Dzieciaki skusił mecz Jagiellonii, więc postanowiliśmy zostać na kolacji i okazało się, że jak na tego typu miejsce, kuchnia jest bardzo przyzwoita. Królują co prawda tłuste dania mięsna (golonka, żeberka), jednak można znaleźć i lokalne akcenty (babka ziemniaczana, kartacze, sałatka z serem korycińskim). Bardzo pozytywne zaskoczenie. MultiBrowar ul. Malmeda 8 Supraśl Bar Jarzębinka Niewielki bar znajdujący się przy głównej ulicy miasteczka specjalizujący się z tradycyjnej kuchni podlaskiej. Wybór dań niewielki, za to sama klasyka: babka ziemniaczana, kiszka ziemniaczana, kartacze. Można też zamówić talerz lokalnych specjałów, na którym wszystkiego będzie po trochu. Kuchnia jak domowa. Bar Jarzębinka ul. 3 Maja 22 Tykocin Restauracja na Zamku Podobnie jak Receptura, restauracja serwuje dania kuchni polskiej w nowoczesnym wydaniu i z wykorzystaniem lokalnych produktów (ser koryciński, kindziuk). W karcie można znaleźć także potrawy kuchni żydowskiej, wschodniej i tatarskiej. Zamek w Tykocinie ul. Puchalskiego 3 W Białymstoku jest więcej restauracji, które karmią wybornie. Na liście, którą przygotowałam sobie przed wyjazdem, miałam jeszcze przynajmniej drugie tyle, a niestety tylko cztery dni do dyspozycji. Jeśli wydaje Wam się, albo powiedziano Wam, że w Białymstoku nic nie ma, to ja Wam mówię, że warto tam jechać choćby dla fantastycznej kuchni!

co zjeść w białymstoku